Różaniec śpiewany
- Szczegóły
- Kategoria: RÓŻANIEC
- Utworzono: poniedziałek, 24, grudzień 2018 13:52
- Odsłony: 4642
Kolejną naszą propozycją do posłuchania na temat Różańca, jest poniższe, bardzo ciekawe, nagranie audio. Można to nagranie potraktować jako znakomite uzupełnienie do naszego wywiadu z ks. Proboszczem (link do wywiadu z ks. Proboszczem na naszej stronie). Jest to jakby skrót wiedzy i swoiste kompendium, z którego można się dowiedzieć najważniejszych rzeczy dotyczących właśnie Różańca...
Oto szczegółowe dane na temat tego nagrania:
OPCJONALNE DOPOWIEDZENIE PODCZAS ODMAWIANIA RÓŻAŃCA
Dopowiadamy przy każdej Zdrowaśce, po słowie Jezus:
Tajemnice Radosne
1. Któregoś Ty, o Panno, z Ducha świętego poczęła.
2. Któregoś Ty, o Panno, do Elżbiety niosła.
3. Któregoś Ty, o Panno, w Betlejem porodziła.
4. Któregoś Ty, o Panno, w świątyni ofiarowała.
5. Któregoś Ty, o Panno, w świątyni znalazła.
Tajemnice Światła
1. Który był ochrzczony w Jordanie.
2. Który objawił się na weselu w Kanie.
3. Który głosił Królestwo Boże.
4. Który przemienił się na Górze Tabor.
5. Który ustanowił Najświętszą Ofiarę.
Tajemnice Bolesne
1. Który za nas Krwią się pocił.
2. Który za nas był ubiczowany.
3. Który za nas był cierniem ukoronowany.
4. Który za nas ciężki Krzyż nosił.
5. Który za nas był ukrzyżowany.
Tajemnice Chwalebne
1. Który powstał z martwych.
2. Który do nieba wstąpił.
3. Który nam Ducha Świętego zesłał.
4. Który Ciebie, o Panno, wziął do nieba.
5. Który Ciebie, o Panno, w niebie ukoronował.
I. Zwiastowanie NMP
W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: "Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami". Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: "Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca". Na to Maryja rzekła do anioła: "Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?" Anioł Jej odpowiedział: "Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego". Na to rzekła Maryja: "Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!" Wtedy odszedł od Niej anioł.
Łk 1,26-38
II. Nawiedzenie św. Elżbiety
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: "Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana".
Łk 1,39-45
III. Narodzenie Jezusa
W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.
Łk 2,1-7
IV. Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni
Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: "Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela". A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu". Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.
Łk 2,22-38
V. Znalezienie Pana Jezusa w świątyni
Rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: "Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie". Lecz On im odpowiedział: "Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?" Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
Łk 2,41-52
WPROWADZONE PRZEZ OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II
I. Chrzest Jezusa w wodach Jordanu
Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: "Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym". Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę. Lecz tetrarcha Herod, karcony przez niego z powodu Herodiady, żony swego brata, i z powodu innych zbrodni, które popełnił, dodał do wszystkiego i to, że zamknął Jana w więzieniu. Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: "Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie".
Łk 3,15-22
II. Objawienie siebie na weselu w Kanie Galilejskiej
Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: "Nie mają już wina". Jezus Jej odpowiedział: "Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?" Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie". Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: "Napełnijcie stągwie wodą!" I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: "Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu!" Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego i powiedział do niego: "Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory". Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
J 2,1-11
III. Głoszenie Królestwa Bożego i wzywanie do
nawrócenia
I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszystkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. I szły za Nim liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania.
Mt 4,23-25
IV. Przemienienie na górze Tabor
Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: "Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza". Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!" Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: "Wstańcie, nie lękajcie się!" Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa.
Mt 17,1-8
V. Ustanowienie Eucharystii
A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im mówiąc: "Bierzcie, to jest Ciało moje". Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: "To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym".
Mk 14,22-25
I. Modlitwa w Ogrójcu
A kiedy przyszli do ogrodu zwanego Getsemani, rzekł Jezus do swoich uczniów: "Usiądźcie tutaj, Ja tymczasem będę się modlił". Wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć, i odczuwać trwogę. "I rzekł do nich: "Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie!" I odszedłszy nieco dalej, upadł na ziemię i modlił się, żeby - jeśli to możliwe - ominęła Go ta godzina. I mówił: "Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty niech się stanie!" Potem wrócił i zastał ich śpiących. Rzekł do Piotra: "Szymonie, śpisz? Jednej godziny nie mogłeś czuwać? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe". Odszedł znowu i modlił się, powtarzając te same słowa. Gdy wrócił, zastał ich śpiących, gdyż oczy ich były snem zmorzone, i nie wiedzieli, co Mu odpowiedzieć. Gdy przyszedł po raz trzeci, rzekł do nich: "Śpicie dalej i odpoczywacie? Dosyć! Przyszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy, oto zbliża się mój zdrajca".
Mk 14,32-42
II. Biczowanie
A był zwyczaj, że na każde święto namiestnik uwalniał jednego więźnia, którego chcieli. Trzymano zaś wtedy znacznego więźnia, imieniem Barabasz. Gdy się więc zebrali, spytał ich Piłat: "Którego chcecie, żebym wam uwolnił, Barabasza czy Jezusa, zwanego Mesjaszem?" Wiedział bowiem, że przez zawiść Go wydali. A gdy on odbywał przewód sądowy, żona jego przysłała mu ostrzeżenie: "Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu". Tymczasem arcykapłani i starsi namówili tłumy, żeby prosiły o Barabasza, a domagały się śmierci Jezusa. Pytał ich namiestnik: "Którego z tych dwóch chcecie, żebym wam uwolnił?" Odpowiedzieli: "Barabasza". Rzekł do nich Piłat: "Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem?" Zawołali wszyscy: "Na krzyż z Nim!" Namiestnik odpowiedział: "Cóż właściwie złego uczynił?" Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: "Na krzyż z Nim!" Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: "Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz". A cały lud zawołał: "Krew Jego na nas i na dzieci nasze". Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.
Mt 27,15-26
III. Cierniem ukoronowanie
Żołnierze zaprowadzili Go na wewnętrzny dziedziniec, czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. Ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: "Witaj, Królu Żydowski!" Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego i przyklękając oddawali Mu hołd. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego purpurę i włożyli na Niego własne Jego szaty.
Mk 15,16-20
IV. Droga Krzyżowa
Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: "Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: "Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły". Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?" Przyprowadzono też dwóch innych - złoczyńców, aby ich z Nim stracić.
Łk 23,26-32
V. Ukrzyżowanie i Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: "Niewiasto, oto syn Twój". Następnie rzekł do ucznia: "Oto Matka twoja". I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: "Pragnę". Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: "Wykonało się!" I skłoniwszy głowę oddał ducha.
J 19,25-30
I. Zmartwychwstanie Pana Jezusa
A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: "Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono". Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych. Uczniowie zatem powrócili znowu do siebie. Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa - jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: "Niewiasto, czemu płaczesz?" Odpowiedziała im: "Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono". Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: "Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?" Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: "Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę". Jezus rzekł do niej: "Mario!" A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: "Rabbuni", to znaczy: Nauczycielu! Rzekł do niej Jezus: "Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: "Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego"". Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: "Widziałam Pana i to mi powiedział".
J 20,1-18
II. Wniebowstąpienie Pana Jezusa
Potem rzekł do nich: "To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach". Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: "Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego. Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni mocą z wysoka". Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga.
Łk 24,44-53
III. Zesłanie Ducha Świętego
Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. "Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami?" - mówili pełni zdumienia i podziwu. "Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? - Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże". Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: "Co ma znaczyć?" - mówili jeden do drugiego. "Upili się młodym winem" - drwili inni.
Dz 2,1-13
IV. Wniebowzięcie Maryi
Wtedy Maryja rzekła: "Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny Święte jest Jego imię - a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia zachowuje dla tych, co się Go boją. On przejawia moc ramienia swego, rozprasza ludzi pyszniących się zamysłami serc swoich. Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia. Ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje - jak przyobiecał naszym ojcom - na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki".
Łk 1,46-56
V. Ukoronowanie Matki Bożej na Królową Nieba i Ziemi
Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.
Ap 12,1
KARIERA FIŃSKIEJ "MISS ŚWIATA"
ATMI KUUSELA OPISUJE SWOJE DZIEJE DUSZY
Byłam studentką wyższego liceum w Helsinkach, kiedy moi przyjaciele wyrazili życzenie, abym reprezentowała naszą szkołę na konkursie piękności. Bardzo byłam wówczas naiwna i w najmniejszym stopniu nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak daleko może mnie zaprowadzić tego rodzaju impreza. Przedziwne są drogi Opatrzności, która umie nawet z naszych błędów wyprowadzić dobro. Gdy zostałam "Miss Finlandii", a potem wytypowano mnie do wzięcia udziału w konkursie, który miał dokonać wyboru "Miss Świata", nadzieje moje były bardzo skromne: chciałam zdobyć trochę pieniędzy i otrzymać posadę. Najśmielszym moim pragnieniem było dorobienie się fortuny tak wielkiej, bym mogła odbyć podróż dookoła świata.
Gdy wyruszyłam do Kalifornii, jeden z przyjaciół powiedział mi na pożegnanie: "Mamy nadzieję, że wkrótce zabłyśniesz jako aktorka sławniejsza jeszcze niż Ingrid Bergman czy Greta Gar-bo". Odpowiedziałam szczerze: "Zachowaj mnie, Boże, od czegoś podobnego!". Nie pociągał mnie świat filmu, obawiałam się bowiem, że dla takiej jak ja dziewczyny – miałam zaledwie 19 lat – często mogą zaistnieć nieprzewidziane sytuacje, w których nie chciałabym się znaleźć. Jednakże nawet przez myśl mi nie przeszło, że ta moja podróż stanie się początkiem drogi, która mnie zawiedzie do prawdziwej wiary. Przybywszy do Nowego Jorku, wzięłam udział w przyjęciu wydanym przez redakcje pism dla uczestniczek konkursu w Waldorf Astoria Hotel. Powiedziano mi wówczas, że mogę być pewna, iż uzyskam przynajmniej drugie lub trzecie miejsce. I od razu zaproponowano mi podpisanie kontraktu z filmem i prasą. Na przyjęciu zetknęłam się z Clin z Manili, reprezentantką Filipin. Towarzyszył jej pewien ziomek, młodzieniec – który… Ale o tym później.
Zmęczona etyki etą wielkiego świata, pragnęłam jak najprędzej wrócić do swego mieszkania. W towarzystwie Miss Filipin i owego młodzieńca, który nazywał się Gil, opuściłam w połowie przyjęcie i poszliśmy coś zjeść, miałam bowiem wilczy apetyt. Przy kolacji zawarłam bliższą znajomość z Gilem, który był inżynierem, synem kierownika przedsiębiorstw budowlanych.
Wbrew obyczajom, przyjętym u ludzi, którzy spotykają się po raz pierwszy, zadał mi wówczas pytanie: "Jakiego pani jest wyznania?". Zareagowałam bardzo żywo. Natychmiast jednak zauważyłam, że pytanie jest bardzo naturalne i szczere, odpowiedziałam więc, że jestem luteranką. On zaś powiedział, że jest katolikiem i że ma brata, który jest kapłanem w zakonie jezuitów.
Spotkaliśmy się jeszcze w Long Beach po męczących imprezach, jakie towarzyszyły wyborowi Miss Świata. On był jednym z pierwszych spośród składających mi gratulacje i ofiarował mi wspaniałą wiązankę filipińskich kwiatów, zwanych "Sampagnita", które specjalnie w tym celu sprowadził samolotem z kraju. Wręczył mi przy tym jeszcze inną wiązankę z paciorków perłowych – różaniec.
W następne dni zwiedzałam zakłady kinematograficzne MGM. Ponieważ różaniec nosiłam zawieszony na szyi, zapytywano mnie stale, czy jestem katoliczką. A gdy każdemu z pytających odpowiadałam, że nie, zauważyłam, iż odpowiedź moja budziła w nich zdziwienie i jakby politowanie. Zwróciłam się do Gila, prosząc o wyjaśnienie, dlaczego uważa się mnie za godną politowania z tej racji, iż nie jestem katoliczką. Z odpowiedzi Gila po raz pierwszy w życiu pojęłam, kim jest Opatrzność i czym jest różaniec.
W nowym swoim położeniu poczułam się bardzo osamotniona. Pragnęłam zawezwać do siebie matkę z Finlandii, ale zrozumiałam, że to jest niemożliwe. Gil polecił mi, bym się modliła do Matki Boskiej, która jest matką wszystkich ludzi i nauczył mnie Pozdrowienia Anielskiego. Wieczorem, oblężona przez fotoreporterów i właścicieli przedsiębiorstw filmowych, zamknęłam się w mieszkaniu i płakałam. Naraz przyszło mi na myśl, żeby na różańcu odmówić pięćdziesiąt razy Zdrowaś Maryjo. Uczyniłam to i zasnęłam ze słowami "Módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej" na ustach.
Nazajutrz Gil zaprowadził mnie do kościoła. Był październik i odprawiała się nowenna do Matki Boskiej Różańcowej. On ukląkł, ja zaś pozostałam w pozycji stojącej i obserwowałam pogodne oblicza obecnych w kościele. Zaproponował mi, byśmy wyszli, ja jednak chciałam obserwować wszystko do końca i wyszłam z kościoła jako ostatnia.
Spośród wielu złożonych mi wszelkiego rodzaju ofert wybrałam jedynie podróż dookoła świata. Nosiłam się jednak z myślą, że po jej ukończeniu wrócę do Finlandii, by żyć dalej w prostocie i spokoju.
W Honolulu, gdzie kończył się pierwszy etap mojej podróży dookoła świata, zaczęło mnie dręczyć silne i uporczywe pragnienie, by lepiej zapoznać się z religią. Zatelefonowałam więc do Los Angeles, by porozmawiać z Gilem. Powiedział mi, że będzie na mnie czekał w Tokio.
Rzeczywiście czekał na mnie na lotnisku, skąd udaliśmy się bezpośrednio do kościoła św. Franciszka Ksawerego. Towarzyszył nam jezuita, O. P. Mahoney. W stolicy Japonii pozostałam cały tydzień. Każdego wieczora spotykałam się z tym kapłanem. Gil powiedział mi, że w Manili mogłabym kontynuować to, co można było nazwać prawdziwym kursem nauki religii.
Na Filipinach znalazłam się w zupełnie innym otoczeniu. Wszystkie publiczne przyjęcia związane z moją podróżą miały charakter rodzinny i zawsze obecny był na nich ksiądz. Nie brakło też nigdy uroczystej Mszy, na której mogłam bywać wiele razy.
Pewnego dnia Gil oświadczył mi się, zaznaczając nawiasem że powinnam "poślubić" także jego religię. Byłam skora zgodzić się na małżeństwo, ale Gil nie chciał uczynić tego kroku, zanim nie zostanę ochrzczona. Wówczas oświadczyłam: "Jeżeli chrzest ma być najważniejszym wydarzeniem w moim życiu, to wybiorę dla niego miejsce, gdzie po raz pierwszy powzięłam decyzję przy-r jęcia religii katolickiej, mianowicie pogańskie miasto, Tokio".
W Wielkanoc 1953 roku przyjęłam chrzest, a nazajutrz pobraliśmy się. Obecnie jestem najszczęśliwszą matką. Moje szczęście nie może się równać ze sławą, jaką daje tytuł najpiękniejszej kobiety świata. Dopiero z chwilą, gdy zostałam matką, zrozumiałam, co to znaczy zdobyć świat. Ta mała kruszynka w kołysce, która w zupełności zależy ode mnie, naprawdę jest dla mnie całym światem.
W przeciwieństwie do zwyczajów panujących w dobrze sytuowanych rodzinach mojej nowej ojczyzny, nie przyjęłam niańki, by nie pozbawić się okazji do przeżyć i wzruszeń macierzyńskich w najdrobniejszych szczegółach.
Amum ma teraz dwa lata. Wszystkiego uczyłam go sama, z moją pomocą nauczył się chodzić, pierwsze słowa angielskiego języka przyswoił sobie z moich ust, ode mnie też nauczył się szczebiotać w języku fińskim.
Spodziewam się, że będę mogła obdarzyć go siostrzyczką, a potem dam mu wielu braciszków, bo największym szczęściem matki jest, gdy może dawać życie tylu dzieciom, na ile jej tylko Bóg pozwoli.
Obecnie staram się przyswoić sobie obyczaje nowej ojczyzny. Bardzo mi się podobaj ą nabożeństwa kościelne, które stanowią nieodłączną część całości społecznego życia Filipin. Przyswoiłam sobie także miejscową sztukę kulinarną. Pierwszą potrawą, jaką przygotowałam dla Arnuma, był talerz ryżu, tradycyjny pokarm filipińskich dzieci, który ugotowałam według recepty mojej teściowej.
Wielka odległość dzieli Filipiny od Finlandii; wiele też dzieli zwykłą gospodynię domową od Miss Świata, ale wcale się tym nie przejmuję, gdy myślę o tym, jak wielkie jeszcze czekają mnie zadania. Mam na myśli wydanie na świat dzieci, dobre ich wychowanie i pomaganie im w spełnieniu zadań, jakie im Bóg zleci.
ks. Józef Orchowski - TRYPTYK RÓŻAŃCOWY; Michalineum 2001